Jeżeli mieszkacie za granicą, z pewnością zauważyliście już te drobnostki, które co chwilę przypominają Wam, że nie jesteście u siebie. Są takie sprawy, do których trudno jest się przyzwyczaić (osobne krany na gorącą i zimną wodę w Anglii), lub takie, w których trudno doszukiwać się choćby odrobiny logiki (również osobne krany na gorącą i zimną wodę w Anglii). Życie na Węgrzech również nauczyło mnie ciekawych rzeczy.
Zaczynajmy!
1. Na Węgrzech bardzo często mówi się "cześć" zamiast "dzień dobry".
Trudno na początku się przełamać, ale kiedy to już nastąpi, trudno przyzwyczaić się do mówienia "dzień dobry" do osób młodszych od nas, kiedy jest się w Polsce.
Pamiętam, jak wszedłem pewnego razu do sklepu spożywczego i powiedziałem dzień dobry, a pani ekspedientka, która pamiętała chyba czasy II Wojny Światowej, odpowiedziała mi węgierskim "siema". Poza sklepami (z wyjątkiem tych bardziej eleganckich) "cześć" obowiązuje również w wielu restauracjach, wszystkich pubach, kinach itd., oraz w komunikacji za pośrednictwem Internetu.
"Cześć" mówi się również przy wchodzeniu do windy, oraz przy opuszczaniu jej, oraz na klatce schodowej, kiedy spotyka się sąsiadów (jeżeli nie są już emerytami). Również w toaletach w miejscu pracy, przebywający ludzie często się ze sobą witają, mówiąc "cześć". "Dzień dobry" lub "dobry wieczór" występuje raczej w sytuacjach oficjalnych, chociaż również w urzędach i u lekarza często zdarzało mi się usłyszeć "cześć". Byłem tym wtedy dosyć mocno zaskoczony.
Podstawowym kryterium jest kryterium wieku: do osób poniżej 50 roku życia "dzień dobry" z reguły, w większości sytuacji się nie mówi i lepszym wyborem będzie "cześć". W rozmowach z takimi osobami nie używa się form grzecznościowych, nie mówi się "Pan", "Pani", a mówi się "ty".
2. Żeby zrozumieć, ile mamy zapłacić w sklepie nie wystarczy znać węgierskiego.
Potrzeba nieco wprawy, bo sprzedawcy dwoją się i troją, aby sposobów na wyrażenie ceny było jak najwięcej.
Tysiąc dwieście siedemdziesiąt pięć możemy usłyszeć często jako "tysiąc dwa siedemdziesiąty piąty", "tysiąc dwa siedemdziesiąt pięć" lub nawet "jeden dwa siedemdziesiąty piąty" itd. Pewnego razu, kiedy miałem do zapłaty 1420 Ft, usłyszałem coś w stylu "jeden czwarty dwudziesto".
3. Węgrzy, kiedy coś im spadnie lub się przewróci, mówią "hoppá"...
...zamiast np: "och". Chociaż wydaje mi się, że Polacy wcale w takich sytuacjach nie mówią "och", tylko używają bardziej sprawdzonych, tradycyjnych słów o silnym ładunku emocjonalnym, nacechowanych pewną dozą agresji. Trudno mi wyobrazić sobie mężczyznę mówiącego "hop" kiedy coś się zepsuje, albo upadnie. W filmie "Dzień Świra" główny bohater swoje niepowodzenia komentował inaczej. Ciekawe, jak wyglądałaby węgierska wersja tego filmu. Czy węgierski Adaś Miauczyński mówiłby "hoppá"?
4. Jadąc autobusem, lub idąc ulicą, możemy czasem usłyszeć "sorry, nie gniewaj się".
Jest to standardowa formułka działająca jak "przepraszam". "Sorry, nie gniewaj się, wiesz może która godzina?". "Przepraszam, nie gniewaj się, jestem bezdomnym i zbieram na jedzenie...", "Przepraszam, nie gniewaj się, mógłbyś wcisnąć przycisk otwierania drzwi?" Nie znaczy to wcale, że ktoś obawia się naszej agresji. Po prostu wyraża się tym zwrotem nasze w miarę pokojowe zamiary, a forma ta już tak spowszedniała, że jest używana standardowo i dla żadnego Węgra nie stanowi kuriozum.
5. Za każdym razem, chcąc skorzystać z budapesztańskiego metra,
musimy okazać bilet kontrolerowi zanim zjedziemy ruchomymi schodami na peron.
Okazywanie biletów działa również na niektórych liniach autobusowych i trolejbusowych, oraz na wszystkich liniach nocnych.
Do pojazdów, w których obowiązuje powyższa zasada, wsiąść możemy jedynie przez przednie drzwi, tak żeby okazać kierowcy bilet. Co ciekawe, w trolejbusach linii 72 i 73 bilety okazujemy zawsze, a na linii 76 tylko w soboty i święta... a kursy tych linii przebiegają w dużej mierze tą samą trasą. Jak jest dokładnie trzeba dowiadywać się samemu.
Taki system wydaje się niezwykle zabawny dla moich znajomych z Japonii.W tym kraju do podróżowania wszystkimi liniami metra, autobusami i pociągami, wystarczy jedna karta. W Tokio jest to na ogół Suica, w Osace natomiast Icoca, lecz karty Suica można używać w Osace, a Icoca w Tokio itd. Z tego względu Japończycy bardzo dziwili się z węgierskiego (chyba nieco przestarzałego) systemu pokazywania biletów specjalnie zatrudnionym do tego celu osobom w metrze.
Taki system wydaje się niezwykle zabawny dla moich znajomych z Japonii.W tym kraju do podróżowania wszystkimi liniami metra, autobusami i pociągami, wystarczy jedna karta. W Tokio jest to na ogół Suica, w Osace natomiast Icoca, lecz karty Suica można używać w Osace, a Icoca w Tokio itd. Z tego względu Japończycy bardzo dziwili się z węgierskiego (chyba nieco przestarzałego) systemu pokazywania biletów specjalnie zatrudnionym do tego celu osobom w metrze.
Ty tyle!
Być może przygotuję kiedyś kolejną listę ciekawostek!
Źródła / references:
Bibliografia:
Kiss Jenő – Pusztai Ferenc (szerk.): Magyar nyelvtörténet. Osiris Kiadó, Budapest, 2003.
Cseresnyési László: Nyelvek és stratégiák, avagy a nyelv antropológiája. Tinta Könyvkiadó, Budapest, 2004. 36-39.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz