W miniony, upiornie gorący weekend, wraz z nowo poznanym Węgrem, oraz zaprzyjaźnionym Japończykiem, wybraliśmy się na wycieczkę w kierunku północno - wschodnich granic Węgier. Przejechaliśmy się wspaniałym pociągiem z silnikiem diesla, wzięliśmy udział w pokazie jeźdźców, a nawet... wybraliśmy się na moment do Debreczyna.
Najpierw, z dworca Keleti wyruszyliśmy w kierunku Füzesabony, tak aby
przesiąść się tam do charakterystycznego pociągu koloru pomarańczowego,
wyposażonego w silnik diesla. Muszę przyznać, że to właśnie ten element
podróży podobał mi się najbardziej. Gęste kłęby czarnego dymu buchające
co rusz z przerdzewiałego komina i tumany piasku wzbijające się za
sprawą pędzącej lokomotywy sprawiły, że wychyliłem się przez okno, i
zamyśliwszy się, przypatrywałem się tej magii niczym mały chłopiec.
Po dotarciu na miejsce i zjedzeniu w okolicznej restauracji obiadu, ruszyliśmy w stronę miejsca, z którego wozy zaprzęgnięte w konie miały zabrać nas na wycieczkę po Puszcie. Ścieżka, jawiąca się na mapie okolicy jako droga, w rzeczywistości była szerokim na 15 centymetrów szlaczkiem wydeptanej trawy, wiodącym przez pole, na którym poza ustawionymi tu i ówdzie balami siana, nie było nic. Żar lał się z nieba i dotarcie na miejsce zabrało nam trochę więcej czasu, niż zakładaliśmy. Ledwo zdążyliśmy.
Puszta jest rozległym stepem mieszczącym się na Wielkiej Nizinie Węgierskiej. Znaczna jego część wykorzystywana jest obecnie jako tereny uprawne, oraz pastwiska. Jadąc podskakującym co chwilę po nierównym terenie wozem, starałem się jak najintensywniej odczuć piękno tego specyficznego miejsca. Najbardziej charakterystyczną cechą Puszty jest jej przestrzeń - majaczący w oddali horyzont rozciąga się wszędzie, gdzie tylko okiem sięgnąć, a znajdujące się tu i ówdzie studnie, zagrody i charakterystyczne żurawie, czynią to miejsce jeszcze bardziej osobliwym. Urzekła mnie również cisza. Mieszkając w centrum Budapesztu trochę o nią trudno i nawet wtedy, kiedy wydaje się, że jest cicho, to jednak nie jest. Można przekonać się to tym, wyjeżdżając z miasta i delektować się ciszą, jednocześnie wdychając w płuca powietrze przesycone zapachem wsi.
Wrażenie zrobiło na mnie również bydło rogate. Zwierzęta są szkolone tak, aby być jak najbardziej posłusznymi - jest to niezwykle ważne głównie ze względu na ich olbrzymią siłę. Konie natomiast posłuszne są do tego stopnia, że na odpowiedni znak zasiadającego na nim jeźdźca, kładą się na ziemi i w geście całkowitego posłuszeństwa, przyciskają głowy do ziemi.
Jak powiedział mój zaprzyjaźniony Japończyk:
- Najbardziej zapamiętuje się takie podróże, w których jest trochę ciężko.
Było nam trochę ciężko, bo klimat nam nie sprzyjał. Dlatego zapamiętamy tę podróż na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz