Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Budapeszt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Budapeszt. Pokaż wszystkie posty

02 lipca 2018

Budapeszt w 3 dni – co zobaczyć w Budapeszcie

Czy da się zwiedzić Budapeszt w 3 dni, albo czy warto przyjechać do Budapesztu na weekend? Dostaję wiele zapytań tego typu, dlatego postanowiłem napisać ten krótki poradnik dla osób, które chciałyby zwiedzić stolicę Węgier. Jeżeli macie w planach krótki wypad do Budapesztu i nie wiecie, co zobaczyć w 3 dni, zapraszam do lektury.    

Budapeszt w 3 dni
co zobaczyć w Budapeszcie

Plan jest orientacyjny, warto sobie wszystko rozpisać przed wyruszeniem w drogę i uwzględnić miejsce w Budapeszcie, w którym mamy hotel, bo to może zmienić kolejność odwiedzania atrakcji. Wypadałoby też sprawdzić pogodę i punkty widokowe zostawić na czas najbardziej sprzyjającej aury. Latem pogoda na Węgrzech jest bardzo dobra, więc nie powinno być z tym problemów. Osoby wybierające się nad Balaton odsyłam do artykułu Balaton - gdzie pojechać?

Budapeszt co zobaczyć
Budapeszt w 3 dni - Citadella (zdj. własne, czerwiec 2014)

1. dzień

Zaczynamy od najważniejszych miejsc w Budzie. Proponuję zobaczyć zamek królewski (budai vár), a następnie znajdującą się niedaleko basztę rybacką i kościół świętego Macieja (halászbástya, Mátyás templom). Z tych okolic jest bardzo ładny widok na Dunaj i na Parlament. Warto zauważyć, że nieopodal znajduje się niezwykle popularna cukiernia Ruszwurm warto ją odwiedzić, lecz dostanie się do niej w wakacje jest bardzo trudne. Kolejki są olbrzymie, a ceny dosyć wygórowane, lecz miejsce przyciąga, bo cukiernia działa nieprzerwanie od 1827 roku i zachwyca tradycyjnym wystrojem. Jeżeli szukacie jakiejś alternatywy, być może będę mógł coś doradzić. Jeżeli już jesteśmy przy Budzie, warto też zobaczyć kościół w skale (sziklatemplom). 

Kościół w skale, Budapeszt w 3 dni (http://budapestcity.org)


Nie ma Budapesztu bez Cytadeli (Citadella) jeżeli oglądacie te wszystkie wspaniałe zdjęcia ze stolicy Węgier, to pewnie znaczna większość została wykonana właśnie z Cytadeli. Moja uwaga na Cytadelę idziemy późnym wieczorem, kiedy już się mocno ściemnia, albo ewentualnie nocą. W przeciwnym razie nie zobaczycie nic, co by Was zachwyciło. Za to kiedy się ściemnia, widok jest powalający.

2. dzień 

Proponuję zobaczyć Bazylikę (Szent István Bazilika) i wykupić bilet na znajdujący się na niej taras widokowy (bilet kosztuje obecnie 600Ft). Widok z góry jest wart tych pieniędzy. Ostrzegam osoby z lękiem wysokości i klaustrofobią, a także te, które mają problemy z wchodzeniem po schodach, że łatwo nie będzie. 

Budapeszt w 3 dni
Szent István Bazilika (zdj. własne)
Budapeszt ma najstarsze (po Londynie) metro w Europie i wraz z ulicą Andrássy, pod którą przejeżdża, wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Warto przejechać się tym wyjątkowym środkiem transportu (nie jest to typowe metro) i spod Bazyliki podjechać pod Plac Bohaterów. Z kolei stamtąd niedaleka droga do węgierskich łaźni (Széchenyi fürdő). Całosć leży na terenie Városliget, jednego z pierwszych publicznych parków na świecie. Jest tam woda, można popływać łódką, a zimą pojeździć na łyżwach, lecz ja polecam obejrzeć zamek Vajdahunyad (Vajdahunyad vára), a chętni mogą zwiedzić jego wnętrze, kryjące muzeum etnograficzne (bilet wstępu kosztuje 1400Ft). Wracając metrem do centrum, można wysiąść na przystanku Opera i zobaczyć Operę Węgierską (od zewnątrz, albo od środka w godzinach 15-16, lecz trzeba wcześniej zarezerwować bilety).
Jeżeli chcecie zobaczyć budapeszteńskie zoo (budapesti állatkert), to znajduje się ono niedaleko łaźni, więc wspominam o tym, choć moim zdaniem są ciekawsze rzeczy do zobaczenia. Cena biletu to 3.000Ft za osobę dorosłą i 2.000Ft za dziecko w wieku 2-14 lat, oraz dla studentów. Osoby powyżej 65. roku życia wejdą na teren ogrodu zoologicznego za 2.300Ft.

Dojeżdżając do centrum, można wysiąść na przystanku Vörösmarty tér i zajrzeć do cukierni Gerebaud, albo od razu skierować się w stronę Dunaju i pojechać tramwajem numer 2 pod węgierski Parlament (Országház), żeby obejrzeć go sobie z bliska. Można też wejść do środka, ale trzeba wcześniej zarezerwować wizytę. Nieopodal parlamentu znajdują się też Buty na brzegu Dunaju (Cipők a Duna-parton). Jest to pomnik Holokaustu zaprojektowany przez Gyulę Pauera. Wieczorem warto pospacerować brzegiem Dunaju i byłoby idealnie, gdyby udało się wychwycić moment, kiedy zapalane jest oświetlenie na Moście Łańcuchowym (Lánchíd).

Można rozważyć spacer ulicą Váci (Váci utca), lecz muszę dodać, że Váci utca to taka londyńska Oxford Street. Miejsce to jest nastawione na turystów, a restauracje mogą być tutaj niekiedy nawet 5-krotnie droższe, niż w innych miejscach. Moim zdaniem, chociaż jest to miejsce polecane w wielu przewodnikach, nie jest warte odwiedzenia. Podsumowałbym to tak: drogie pamiątki, drogie jedzenie, tłumy ludzi. Zobaczyć można, ale nic szczególnego tam nie ma.

3. dzień

Nie ma Budapesztu bez hali targowych (vásárcsarnok). Jest takich kilka w Budapeszcie, lecz pamiętajcie, że w weekendy są zamknięte. Najbardziej znaną jest ta przy Fővám tér. Warto wejść i zobaczyć, lecz nie warto niczego tam kupować, choć jedzenie tam sprzedawane kusi... kiedyś widziałem nawet ekipę japońskiej telewizji na czele ze słynnym japońskim komikiem, która kręciła tam program o jedzeniu. Ceny są jednak rodem z Váci utca lángos powinien kosztować 500Ft, a tam kosztuje 2000-3000Ft. 

Budapeszt w 3 dni
Hala targowa (i1.trekearth.com)
Dla wielbicieli folkloru – gdybyście mieli zdecydowanie zbyt dużo czasu, polecam hale targowe, o których nie wiedzą turyści, bo nie oferują nic turystycznego. Są to np: hala przy Újbuda központ (tu można zjeść obiad poniżej 1000Ft i popatrzeć jak czas wolny spędzają nieco starsi Węgrzy, podpowiem że chodzi o picie wina i prowadzenie rubasznych pogawędek), a także hala przy Bosnyák tér (uwaga, wchodzicie na własną odpowiedzialność – klimat jak w latach 80-tych!).

Polecam także odwiedzenie któregoś z pubów. W Budapeszcie znajdziecie tzw. Romkocsma, czyli po angielsku Ruin Pub. Są to puby (z reguły bardzo duże, czasem znajdujące się w całej kamienicy), które urządzone są tak, żeby wyglądały na zrujnowane. Często nie znajdziecie tam 2 takich samych krzeseł albo stołów. Najpopularniejszym miejscem jest oczywiście Szimpla Kert i z pewnością warto zobaczyć, co w sobie kryje, lecz... jest to miejsce tak znane i popularne, że panuje tam niepojęty hałas, a tłumy ludzi są niewyobrażalne. Często stoi się w kolejce przed wejściem i do tego przechodzi kontrolę plecaka. Ochroniarze nakazują wylewanie wszelkich napojów, także wody. Polecam tam pójść w dzień, na poobiednie piwo, a wieczorem skoczyć do jakiegoś innego, mniej popularnego pubu.  



Jeżeli czujecie się zmęczeni i chcecie odpocząć na łonie natury, albo wypożyczyć rower, zawsze można wybrać się na Wyspę Małgorzaty (Margit-sziget).



Nie uwzględniłem w tym wpisie polecanych restauracji ani polecanych hoteli w Budapeszcie. Tych miejsc jest wiele, można je znaleźć w Google albo zadać mi pytanie.



W temacie lángosa... nie będę reklamował, ale jeżeli mam coś napisać, to: Blaha Lujza tér, Arany János utca.



Informacje dodatkowe:


 

Jak dojechać do Budapesztu:


Jest kilka opcji – warto rozważyć loty wykonywane przez Wizzair, gdyż rezerwując bilety z odpowiednim wyprzedzeniem, można załapać się na całkiem niezłe ceny. Osoby, którym nie są straszne dłuższe podróże, mogą zdecydować się na pociągi Intercity, na które jest wiele promocji, szczegóły można znaleźć tutaj:
Można także skorzystać z połączeń autobusowych, a jeżeli nie jedziemy całą rodziną, to warto zainteresować się ofertą kierowców polecających swoje przejazdy na stronie blablacar. 

Polecane hostele w Budapeszcie:


Nie chcę podawać publicznie konkretnych nazw hoteli, w których byłem, lecz doświadczenie podpowiada mi jedno: kierujcie się przede wszystkim wysoką oceną, zdecydowanie powyżej 8. Byłem kiedyś w kilku tańszych przybytkach i było różnie – raz lepiej, raz gorzej, niekiedy wręcz tragicznie (z takich miejsc wychodziłem i ubiegałem się o zwrot ewentualnych  kosztów). Najgorsze jest to, że niektóre miejsca prezentowały się na zdjęciach naprawdę dobrze i dopiero na miejscu okazywało się, że zdjęcia niewiele miały wspólnego z oferowanym standardem. Na stronach www.booking.com można znaleźć wiele dobrze ocenianych obiektów w centrum miasta.  

Transport publiczny w Budapeszcie:


Na blogu dostępna jest już informacja ogólna na temat komunikacji miejskiej w Budapeszcie, więc zachęcam do odwiedzenia wpisu. Podaję także namiary na aktualne ceny biletów na komunikację miejską w Budapeszcie. Bilety można kupować w automatach i kasach biletowych, a także u kierowców (tylko bilet jednorazowy za 450 Ft).

Decyzję o zakupie zostawiam Wam, jednak komunikacja miejska w Budapeszcie działa naprawdę sprawnie i warto wziąć to pod uwagę, bo będziecie w stanie szybciej wszędzie dotrzeć i więcej zobaczyć.

Jestem zdania, że w 3 dni w Budapeszcie da się zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca, a jeżeli macie trochę więcej czasu, to można zobaczyć jeszcze więcej.

Udanego wypoczynku i bezpiecznych wakacji!

Źródła/references:
https://welovebudapest.com/en/2015/02/02/what-to-do-with-2-3-or-5-days-in-budapest/
https://togethertowherever.com/top-things-to-do-budapest/ 
https://www.adventureinyou.com/hungary/top-10-things-to-do-in-budapest/ 
http://www.ladieswhattravel.com/three-days-in-budapest-itinerary/
https://www.beckythetraveller.com/3-days-budapest-what-to-do/
https://www.penguinandpia.com/en/what-to-do-in-budapest-in-3-days/
http://promptguides.com/budapest/guides/three_day_guide.htm

21 listopada 2017

Kilka rzeczy, które nie podoba mi się w Budapeszcie

Budapeszt to miasto wielu kontrastów. Z jednej strony to piękne zabytki, kursy statkiem po Dunaju, romantyczne zachody słońca i kolacje przy świecach w restauracjach z cygańską muzyką i dobrym winem, a z drugiej strony to rozpadające się budynki, nieremontowane od dziesięcioleci stacje kolejowe i linie metra, bezdomność, walające się po ulicach śmieci. Dzisiaj piszę o tym, co mi się naprawdę nie podoba w Budapeszcie.

Budapeszt co mi się nie podoba

Zaśmiecone ulice jedna z tych rzeczy, których nie da się nie zauważyć. Po przyjeździe z wielu innych państw w Europie możemy przeżyć szok... powiem szczerze, że nawet polskie miasta są wyjątkowo czyste w porównaniu do Budapesztu. Na ulicach stolicy Węgier na ogół są porozrzucane śmieci: papierki, opakowania, gazety itp. W niektórych krajach (chyba także w Polsce) panuje taki trend, że na wykonywanie różnych prac ogłasza się przetarg, gdzie głównym kryterium (powiedzmy 90%) jest cena. Coś mi się wydaje, że na Węgrzech jest tak samo, bo ulice Budapesztu stale są zaśmiecone. Nie wszystkie, ale centrum miasta chyba nigdy nie widziałem czystego.

http://www.skoczow.pl/

Bezdomność kiedy po raz pierwszy zawitałem do Budapesztu to chyba najbardziej bezdomność rzuciła mi się w oczy i zaskoczyła. Wydaje mi się, że teraz sytuacja jest trochę lepsza, lecz wciąż ilość ludzi śpiących w przejściach podziemnych jest dla mnie szokująca. Można to dostrzec nawet w centrum miasta, np. pod Blaha Lujza Tér. Podobnie bywa na wielu innych stacjach metra, np. na Kálvin Tér, Ferenciek Tere, Újpest Központ, Nyutagi Pályaudvár, Corvin-negyed. Jak się przechodzi koło takiego obozowiska to wrażenia nie są przyjemne. Koczujący bezdomni wyposażeni są często w materace, koce, śpiwory, torby wypełnione ubraniami i rzecz jasna, butelki z alkoholem. Mają także w zwyczaju wdawać się w kłótnie, bójki, rzucać niewybredne uwagi w kierunku zwykłych ludzi.

5 rzeczy, które zupełnie mnie NIE zaskoczyło na Węgrzech

Bezdomni Węgrzy
http://napidoktor.hu Ilość bezdomnych na Węgrzech.

Dzielnice wykluczenia o tym, że część ósmej dzielnicy Budapesztu może być niebezpieczna, już pisałem. Jednak jak się temu przyjrzeć pod innym kątem, to widać, że czasami możliwość wydostania się z pogrążonego w biedzie środowiska jest prawie niemożliwa. W Europie zachodniej coraz częściej podejmuje się o decyzje o tym, żeby ludzi, którzy mogą stanowić potencjalne źródło problemów, rozlokowywać w różnych miejscach miasta. Dzięki temu dzieci takich ludzi wychowują się w normalnym środowisku. Na Węgrzech też starają się rozwiązać ten problem i powstają programy, które mają pomagać np. w zdobywaniu wykształcenia, ale nie wiem, czy kiedyś przyniesie to tak dużą poprawę, żeby można było powiedzieć, że teraz już wszystko jest w porządku.

Dziwne jedzenie z Węgier

Budapeszt co mi się nie podoba
http://www.mfor.hu/

Jakość i stan infrastruktury czasem mam wrażenie, że niektóre budynki rozpadają się na moich oczach - odpada z nich tynk, widoczne są rysy, pęknięcia, z wielu miejsc odłazi farba. Stan i wystrój dworców kolejowych, wielu stacji metra to lata 70-te. Czasami ma się też wrażenie, że od tych lat 70-tych nikt tam nawet porządnie nie posprzątał. Stojące na chodnikach budki telefoniczne należałoby wywieźć na złom, jednak te dalej stoją, pomimo tego, że znajdujące się w nich telefony i tak od dawna nie działają. Nieraz jak się koło takiej budki przechodzi, to w nozdrza uderza potworny odór, którego pozwolę sobie nie opisać. Tutaj znalazłem świetne zdjęcia Déli Pu na przestrzeni lat. 

Budapeszt dworzec
https://4cdn.hu/ 1980r. Czy od tego czasu cokolwiek się tu zmieniło?

Jakość usług telekomunikacyjnych przez ostatni rok mieszkania w Budapeszcie, miałem możliwość podłączenia łącza internetowego u tylko jednego operatora. Firma ta oferowała w mojej dzielnicy prędkości rzędu 2, 4, 8 Megabitów na sekundę. Cena za te 8 Megabitów wynosiła około 50zł miesięcznie. Najbardziej żenującym doświadczeniem związanym z tą firmą telekomunikacyjną była chyba procedura przyłączenia do sieci. Według zawartej umowy, pracownik firmy miał się pojawić w ciągu 14 dni od daty złożenia podpisu. W ciągu 14 dni nikt się ze mną nawet nie skontaktował. 14. dnia to ja zadzwoniłem. Niezbyt sympatyczny pracownik spytał mnie, ile mają dni na przyłączenie. Kiedy odpowiedziałem, że 14, to powiedział, że w takim razie wszystko jest w porządku i nie powinienem nikomu zawracać głowy telefonami! Oczywiście i tego dnia nikt nie przyszedł. A kiedy po kilku dniach zjawił się monter i zapytałem go, czy jest możliwość podłączenia szybszego internetu, odrzekł, że owszem, ale majd. To magiczne słowo oznacza w języku węgierskim tyle, co: później, potem... a często po prostu "kiedyś tam w przyszłości".

Internet Budapeszt
https://cont7.naekranie.pl

Źródła/References:
http://napidoktor.hu/napi-hirek/magyarsag-hajlektalansag/

14 listopada 2017

5 rzeczy, które zupełnie mnie NIE zaskoczyło na Węgrzech

Wiele jest wpisów na temat "co mnie najbardziej zaskoczyło w..." i rzecz jasna, ja też takie pisałem. Dzisiaj możecie jednak przeczytać o tym, co mnie zupełnie nie zaskoczyło na Węgrzech. Zapraszam. 

Pogoda - spojrzałem kiedyś na mapę i pomyślałem, że Węgry muszą być cieplejsze, niż Polska i się nie pomyliłem. Węgierskie lata to koszmar, są naprawdę gorące! Dlatego wielu Węgrów ma w domach klimatyzację (w Japonii chyba 100% ludzi ją ma), a w Polsce klimatyzacja nie jest tak popularna. Kilka lat temu podczas pobytu na Letnim Uniwersytecie, temperatura w Budapeszcie wzrosła do rekordowych 40 stopni Celsjusza! Latem temperatury na Węgrzech często przekraczają 35 stopni. Zimy nie są za to zbyt zimne i - jak wynika z moich obserwacji - temperatura znacznie rzadziej, niż w Polsce spada poniżej zera, a także rzadziej pada śnieg. Kiedy jednak spadnie śnieg, moim zdaniem Węgrzy gorzej niż Polacy radzą sobie na drogach. Może to też dlatego, że na Węgrzech jest więcej terenów górzystych, niż w tej części Polski, z której ja pochodzę. Pogoda na Węgrzech może i mnie nie zaskoczyła, ale odważny ubiór prowadzących prognozę pogody, trochę tak.  

https://www.dehir.hu
Ikarus - od dziecka wiedziałem, że Ikarus to węgierski autobus, mało tego - chciałem kiedyś zostać kierowcą Ikarusa i wozić pasażerów. Moje marzenie się nie spełniło, natomiast, kiedy po raz pierwszy zawitałem do Budapesztu (rok 2011) moje oczy zaszły łzami. Nie wiem, czy to wzruszenie na widok tylu wspaniałych pojazdów, czy to na skutek zanieczyszczonego powietrza drażniącego moje oczy. Jedno jest pewne - poczułem, że to są właśnie Węgry. To właśnie ten kraj, w którym ktoś mądry wynalazł Ikarusa - autobus, który zmotoryzował Związek Radziecki. Teraz Ikarusów jest coraz mniej, ale wciąż się pojawiają. Podczas różnych remontów i zmian w ruchu wyjeżdżają na ulice Budapesztu.

https://farm3.static.flickr.com
Słonecznik - oglądając węgierski film Kontroll (Kontrolerzy) z 2003 roku, zauważyłem, że w tym filmie bohaterowie często jedzą słonecznika (węg. szotyi lub napraforgómag). Zawsze mają ze sobą torebeczki, najczęściej z niełuskanym słonecznikiem, i kiedy tylko siadają i zaczynają rozmowę, torebeczki szybko znajdują się w ich dłoniach i rozpoczyna się rytualne łuskanie i spożywanie. Chociaż niektórych to może zszokować, tak jest w rzeczywistości - Węgrzy uwielbiają słonecznika, a łupinki po nim można znaleźć dosłownie wszędzie: na chodniku, w Ikarusie, na ladzie w urzędzie pocztowym itd. Nie wiem, co takiego jest w tym słoneczniku, że Węgrzy cały czas go jedzą. Może łuskanie go ma wartość terapeutyczną i pomaga rozładować stres? Najpopularniejszy na Węgrzech jest słonecznik firmy mogyi, jest wiele wariantów: łuskany, solony, prażony itd. Najbardziej klasyczny jest jednak ten niełuskany.
 
https://www.deliveri.hu


Metro - również i tutaj jako źródło mojej wiedzy o tym ciekawym miejscu podam film Kontroll. Obserwując poczynania bohaterów, często spoglądałem też na stacje, starając się wychwycić detale, których nie miał zamiaru pokazać reżyser. Po zobaczeniu stacji i pociągów na żywo, poczułem się niemal jak bohaterowie tego filmu. Niektórzy idą o krok dalej i widziałem dyskusje na forach, w których internauci typowali, które stacje były lokacjami poszczególnych scen filmu. Metro w Budapeszcie przechodzi obecnie dużą modernizacje, bo po 41 latach nieprzerwanego funkcjonowania, zamknięta została (przynajmniej częściowo) 3. linia metra i teraz już nic nie będzie takie samo. Pozostanie chyba jedynie ten film i nadzieja, że wysłużone budapeszteńskie metro zostanie odnowione na czas i tak, jak trzeba.

Fot. własna
Dobre wina - na winach nie znam się zbyt dobrze, lecz z tego, co mówią mi moi dobrze obeznani koledzy (specjaliści od wina), jest bardzo wiele dobrych win z Węgier - tutaj najnowszy ranking najlepszych węgierskich win. Region winiarski, w którym produkuje się Tokaja, to najstarszy region winiarski świata, starszy nawet od osławionego Bordeaux! Ceny win węgierskich są na tyle przystępne, że Węgrzy piją bardzo dużo wina i lubują się także w napoju o nazwie fröccs, będącego winem z wodą sodową. O tym, że węgierskie wina są cenione na świecie, wiedziałem od dawna, jednak o tym, jak ważnym elementem węgierskiej tradycji jest winiarstwo, uzmysłowiłem sobie dopiero wtedy, kiedy wraz z wycieczką pojechaliśmy nad Balaton i odwiedziliśmy pobliskie Badacsony.

www.niewinnepodroze.pl
6 różnic dzielących Polaków i Węgrów
6 różnic dzielących Polaków i Węgrów cz. 2

Kiedy po raz pierwszy byłem na Węgrzech, te kilka rzeczy okazało się wyglądać i funkcjonować dokładnie tak, jak się tego spodziewałem. Byłem tylko zaskoczony, jak bliskie rzeczywistości jest to, co widzę.

Źródła/References:
https://arigatou-japonia.blogspot.jp/2017/07/pogoda-w-japonii.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ikarus
http://www.niewinnepodroze.pl/ranking-najlepszych-wegierskich-win-top-100-magyar-bor-2017

07 listopada 2017

Czy poznajesz tę twarz? "Dziwny pan ze Stocku" jest Węgrem! (Kim jest dziwny pan ze stocku?)

Kim jest dziwny pan ze Stocku
http://www.rmf.fm
Nazywa się Arató András, urodził się w Kőszeg, a obecnie mieszka w Budapeszcie. Przez całe życie był niczym niewyróżniającym się Węgrem. Do czasu, aż przeszedł na emeryturę i nadarzyła się okazja, aby zarobić trochę pieniędzy. Niedługo później - wbrew swojej woli - stał się jedną z najlepiej  rozpoznawalnych postaci internetowych forów dyskusyjnych. Co się wydarzyło i jak do tego doszło? Zapraszam do lektury na temat "pana ze stocku", który - jak się okazało jakiś czas temu - jest Węgrem.

Kim jest dziwny pan ze stocku?

Shutterstock


Dziwny Pan ze Stocku kto to
Dziwny Pan ze Stocku

Shutterstock to platforma internetowa zajmująca się sprzedażą fotografii. Klientami Shutterstocka są głównie klienci biznesowi, którzy poszukują zdjęć do uzupełnienia opisu swoich produktów, reklamy oferowanych rozwiązań, jako ilustracje do artykułów itp.

Firma skontaktowała się z Panem Arató po tym, jak umieścił w Internecie zdjęcie z wakacji w Turcji. Niedługo potem otrzymał ofertę wzięcia udziału w sesji fotograficznej celem zrobienia "kilku zdjęć". Oferta była na tyle korzystna finansowo, że postanowił się zgodzić. Jakiś czas później stwierdził, że czas zajrzeć do Internetu i sprawdzić, jak się zaprezentował, gdyż jak sam przyznaje "jak każdy inny człowiek, tak i ja jestem chyba trochę próżny". Kiedy znalazł swój wizerunek, nic nie wzbudziło jego niepokoju, gdyż zdjęcia były wykorzystywane zgodnie z umową, którą zawarł. Na jednych fotografiach był dyrektorem firmy, na innych ordynatorem szpitala, na jeszcze innych dziadkiem.
Wśród tych wszystkich normalnych zdjęć znalazł jednak również stronę internetową z przeróbkami, które nieszczególnie przypadły mu do gustu. Mowa tu przede wszystkim o tzw. memach, czyli o obrazkach z zabawnymi komentarzami, których autorami są internauci. W tym przypadku inspiracją był specyficzny wyraz twarzy osób, w które mężczyzna się wcielał. Pan Arató poczuł się ze swoim odkryciem źle i przez jakiś czas nie mógł oswoić z myślą, że Internauci się z niego naśmiewają. Z tego powodu miał nawet problemy ze snem. Niepokoju nie kryła także żona, która wyznała, że zaglądanie w cudze życie jest czymś niepokojącym i nie powinno mieć miejsca.

 

 Dziwny pan z Internetu istnieje naprawdę


dziwny pan ze Stocku
http://i.imgur.com
Jakiś czas później pan Arató postanowił, że najlepiej będzie założyć fanklub i udowodnić wszystkim, że "dziwny pan ze Stocku" jest prawdziwy. To jest link do profilu pana Andrása na FB, choć na początku najbardziej aktywny był na VK. Sam przyznaje, że kiedyś (jeszcze w czasach szkolnych) przerabiał w podręczniku zdjęcia Aranya Jánosa (wybitnego węgierskiego poety) dorysowując mu wąsy i robiąc z niego kapitana. Nikt z tego powodu nie ucierpiał, również sam poeta nie stał się przez to lepszy, czy gorszy. Takie nastawienie pozwoliło panu Arató nabrać do tej sytuacji dystansu i zaakceptować nową rzeczywistość, w jakiej od teraz przyszło mu żyć.

Kim jest dziwny pan ze Stocku
https://img2.cda.pl
Ku ogromnemu zdziwieniu mężczyzny, jego fanpage zaczął gwałtownie rosnąć. W ciągu 2 dni zdobył ponad 20 tysięcy fanów. Jego posty zyskiwały coraz to większą popularność, otrzymywał także dużo prywatnych wiadomości. Kiedy pisze posta, po 10 sekundach ma już 77 polubień i 9 udostępnień, a licznik się nie zatrzymuje. Pan Arató bardzo lubi niektóre z przeróbek, jakie znalazł w Internecie, a jego ulubioną jest ta, na której jego twarz wykuta jest w skale. Obecnie nie ukrywa już swojej tożsamości - chętnie pisze i udostępnia prywatne zdjęcia na Facebooku. Ostatnio - z okazji 45-lecia zawarcia związku małżeńskiego - ukazała się tam nawet jego prywatna fotografia z żoną.

dziwny pan ze Stocku
http://paczaizm.pl
I chociaż trudno jest mu zrozumieć powody swojej sławy, cieszy się, że w wieku 70 lat stał się popularny. Największym problemem jest obecnie... ból podczas uśmiechania się do zdjęć, na których wymagany jest uśmiech. Problem widoczny był do tego stopnia, że niektórzy fotografowie zarzucali mu, że próbuje ukryć jakieś dolegliwości, natomiast pan Arató dostrzegł, że tak wykrzywiona twarz nie jest jego prawdziwą twarzą i wygląda dziwnie.

Kim jest dziwny pan ze Stocku
https://www.wykop.pl
W Internecie znajdziecie więcej zdjęć, na których znajduje się "dziwny pan", jednak wiele z nich ma dość wulgarny charakter, więc ich tutaj nie opublikuję. Nie dziwię się panu Arató, że zdenerwował się, kiedy zobaczył, że zdjęcia przedstawiające jego twarz są wykorzystywane w innym kontekście, niż tego oczekiwał. Mają one jednak charakter humorystyczny, a pan Arató jest w Internecie osobą lubianą i szanowaną. Z tego, co wiem, największy w historii bohater memów pracuje od czasu do czasu w jednym z pubów w Budapeszcie, a wcześniej był elektrykiem.
dziwny pan ze Stocku
Arató jako "dr Hubert Sieradzki"
Źródła/References: